11:35

Z nadmiaru biżuterii

Historia wygląda tak: miałam w sobotę warsztaty wikliniarskie. Oczywiście jako pierwszą zabawę, tak na rozkręcenie się, pokazałam uczestniczkom jak się skręca szybką wiklinową bransoletkę. Bardzo to było na miejscu, bo ekipa 100% kobieca, przedział wiekowy od 4 do, nie pytałam ile, ale dużo. A fajna bransoletka cieszy w każdym wieku ;). Oczywiście, sobie też takie cusie porobiłam. Przypełzłam potem do domu, zdjęłam swoją nową biżuterię i próbowałam nałożyć ją na świecznik, na którym wiszą bransoletki. Za diabła nie chciały się zmieścić. Za dużo tego tam. Po szybkim rachunku sumienia uznałam, że co najmniej połowy tego co mam nie noszę.

Co więc z nadmiarem?

Na pierwszy ogień poszły te najnowsze, wiklinowe. Oto, co powstało jako remake nadmiaru ozdób. Tadaaaam! Mini wianuszki!






2 komentarze:

  1. Ooo, fajnie, jak nie ma weryfikacji obrazkowej, to można komentować;-) Więc napiszę, że mi się te wianuszki bardzo podobają, i tylko się zastanawiam, skąd wziąć wiklinę? Właściwie z jakiej rośliny się te gałązki urywa? I o jakiej porze roku można? Bo może coś znajdę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiklina jest z wierzby. Z tego co wiem, nie ma ograniczeń co do pory roku...ale nie zagłębiałam się w temat, więc nie jest to informacja pewna. Te są w wikliny przemysłowo korowanej, odkupionej z zakładu produkującego koszyki.
    Jeden wianuszek został prezentem i z całkiem sporym entuzjazmem został przyjęty;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 2 prawe ręce i co z nimi dalej , Blogger