Utrzymująca się mocno zimowa zima, po około świątecznej wiośnie, zmusiła mnie do chwilowego odłożenia dzierganej serwety i zajęcia się moją wiecznie gołą głową. Mam nieustający problem z czapkami. Moje włosy, aktualnie długie jakoś do połowy pleców, czasem dłuższe, ale raczej nie ścinane krócej, nie we wszystkim wyglądają dobrze. To, że przemoczone śniegiem nie wyglądają dobrze nigdy, to druga sprawa. Zrobiłam sobie więc, w ramach akcji "przypominam sobie druty" czapę taką, żeby i włosy wpakowane luzem do środka, i jakiś koczek, i rozpuszczone wyłażące z pod niej wyglądały nie najgorzej. Wełenkę wykorzystałam taką z recyklingu- zakupiłam w lumpeksie sweter o odpowiednim kolorze i składzie, sprułam i jest. Melanżowy kolor wyszedł fajnie.
Tak to wygląda w wersji "przeciwśniegowej", z włosami upchniętymi pod spód:
A to różne wersje układania czapy bez wkładu włosowego, który w moim przypadku trochę miejsca wewnątrz zajmuje, więc trzeba tę zapasową przestrzeń troszkę wywijać na karku:
Swoją drogą, te zdjęcia w czapce robiłam techniką "na gorącą trzynastkę"... okazuje się, że to nie takie proste! Tych kilka, mocno niedoskonałych, kadrów wybrałam z pośród kilkudziesięciu nieudanych zdjęć. Może autorki namiętnie pstrykanych autoportretów mają po prostu więcej wprawy, może mają lżejsze aparaty, może robią jeszcze więcej podejść, ale ich efekty to niebo a ziemia w porównaniu z moimi. Jako demonstracja efektu dziergania, to może są one akceptowalne, ale tylko to :(
Tak, tyle dygresji, wracam do serwety wyczynowej- kończę już szósty z ośmiu kwadrat, koniec bliżej niż dalej :)
Czapa jest świetna! A jeśli chodzi o tzw. sweet-focie, to są one robione zazwyczaj telefonem komórkowym, więc sprzęt focący jest na pewno lżejszy od Twojego profesjonalnego aparatu :)
OdpowiedzUsuńMożesz korzystać też z innej opcji "słit", czyli zdjęcie przed lustrem...
No i jeszcze jedna refleksja: gorące trzynastki ćwiczą tylko robienie takich zdjęć i to zapewne od 9 roku życia. My - kobiety robótkowe - nie mamy już szans dojść do takiej perfekcji :D
No właśnie-na siątą technikę zawsze znajdę czas, przecież np sen niezbędny nie jest ;). Ale na trenowanie autoportretów to obawiam się, że nie. Więc zostanie tak, jak właśnie z niektórymi technikami- spróbowałam, opowiedziałam, dalej coś? Nieeeee!
OdpowiedzUsuńNo nareszcie! ;) a.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń