12:57

Sznur turecki

Sznur turecki
Naumiałam się sznurów tureckich! Z tutoriala Weraph. Całe trzy bransoletki machnęłam;)




11:35

Z nadmiaru biżuterii

Z nadmiaru biżuterii
Historia wygląda tak: miałam w sobotę warsztaty wikliniarskie. Oczywiście jako pierwszą zabawę, tak na rozkręcenie się, pokazałam uczestniczkom jak się skręca szybką wiklinową bransoletkę. Bardzo to było na miejscu, bo ekipa 100% kobieca, przedział wiekowy od 4 do, nie pytałam ile, ale dużo. A fajna bransoletka cieszy w każdym wieku ;). Oczywiście, sobie też takie cusie porobiłam. Przypełzłam potem do domu, zdjęłam swoją nową biżuterię i próbowałam nałożyć ją na świecznik, na którym wiszą bransoletki. Za diabła nie chciały się zmieścić. Za dużo tego tam. Po szybkim rachunku sumienia uznałam, że co najmniej połowy tego co mam nie noszę.

Co więc z nadmiarem?

Na pierwszy ogień poszły te najnowsze, wiklinowe. Oto, co powstało jako remake nadmiaru ozdób. Tadaaaam! Mini wianuszki!






20:10

Wspominki

Wspominki
Z troszkę starszych prac: jedno jedyne scrafito, jakie kiedykolwiek popełniłam. Szkolne, z końca pierwszego semestru. Przywiędła stokrotka wydrapana w zielonej angobie. Jesienna trochę, z jakimś takim akcentem przemijania? Vanitatywna? Zdecydowany objaw "jesiennej deprechy".



11:29

Wszystko brązowe!

Wszystko brązowe!
Jak przeglądam ostatnie swoje wytwory, to wychodzi, że wszystko, co ostatnio robię dla siebie, po zawsze długich zmaganiach z wyborem koloru, robię brązowe. A ciuchy kupuję morskie;)
Żeby nie przedłużać. Brązowa, a jakże, bransoletka makramowa. Shamballa, czy jakoś tak. Do etno ciuchów w sam raz;)


15:03

Mini sutaszki

Mini sutaszki
Wkurza mnie jedna rzecz w biżuterii sutaszowej- jak by nie zakombinować, to nie specjalnie wygląda jak biżuteria codzienna. W związku z tym powstała mini kolekcja sutaszków malutkich, na wkrętach, nie specjalnie dużych, haczących ciuchy itd. Bo i w normalne dni człowiekowi się zachciewa czasem koloru.





Mini sutaszki pewnie od poniedziałku zamieszkają w Galerii Manufaktura;)

13:40

Podróże- Ukraina

Podróże- Ukraina
Znów się bawię w biżuterię na temat. Tym razem podróżniczo- temat Ukraina. Moje skojarzenie kolorystyczne jest jedno, jedyne, oczywiste. Czarne i czerwone, jak karpacki haft krzyżykowy. Jak wzorki na soroczkach, te najstarsze, w dwóch kolorach. Wzorki nie są bez znaczenia- kolory tu symbolizują wiele, ich proporcje- jeszcze więcej. Haftując koszulę (czy cokolwiek innego) zdobiąc ją, należało najpierw zastanowić się, czego się życzy osobie, która ma to nosić. Jeśli szczęścia takiego nienamacalnego, w emocjach, relacjach itd, to wzór musiał być bardzo czerwony. Jeśli damy dużo czarnego- to idziemy w te bardziej namacalne szczęścia- jedzonko, domek, pieniążki itd.... Tak z haftem. Przy hafcie łatwo jest, w estetycznie akceptowalny sposób, zrównoważyć te kolory. Przy frywolitkowych kolczykach, musiałam uczynić pewne rozróżnienie. Bo z czego konstrukcja, w co ozdobą? Kompromis wygląda tak- skonstruowałam na czerni. Ale ozdobiłam soczystym czerwonym, w wielu różnych miejscach, na wiele sposobów. Często te czerwone koraliki wspierają czarną konstrukcję- te na pikotkach między kółeczkami pomagają kolczykom trzymać formę. Nie trzymałyby się tak dobrze, bez tych czerwonych dodatków;)
Czy tak jest dobrze?





12:15

Martioszka

Martioszka
Takie "cuś" zrobiłam. Tym razem dla siebie;) Koraliki (Toho terra cotta) zalegały już bardzo długo, stały sobie i mrugały do mnie co czas jakiś, ale nie miałam żadnego sensownego pomysłu na  ich zagospodarowanie. Dopiero kiedy przypadek umieścił w ich pobliżu słoiczek z niebieskimi... a matrioszka w starym złocie to jeszcze kolejna historia. Powiedzmy, ze swoich wojaży wracam ku swojskiej Słowiańszczyźnie;)



Copyright © 2016 2 prawe ręce i co z nimi dalej , Blogger