21:44

Tkanina z byle czego

Tkanina z byle czego

Taki był tytuł pracy do wykonania. Użycie splotów tkackich, ale z czegokolwiek. No to, korzystając z wiedzy z Agaty warsztatów wire wrapingu, bransoletka.

21:41

Koraliczki

Koraliczki

Uległam. Miałam się za nic nowego nie brać, aż dyplom skończę. Tylko jak te 3 tygodnie temu wpadłam na Frywolitkę 2…. Panie miały na sobie takie piękne bransoletki po warsztatach z Agatą, że uległam. Wróciłam do domu, na swoje nieszczęście miałam wszystkie materiały, no i lecę sznury koralikowe! Jak na razie, mam dwie bransoletki. I śliczny słoiczek brązowych koraliczków na pociąg majówkowy;)
I na deser- przeurocze zdjęcie, które zrobiła nam Zuza, kiedy radośnie “puszczałam dalej” patent na sznury ;)

21:36

Decha

Decha

Widząc, jakie poruszenie na facebook’u wywołało moje zdjęcie nad dechą dyplomową, muszę chyba opowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi. Oto sporne zdjęcie:
No, może sporne to niewłaściwe określenie, bardziej “lubiane”, tu pasuje.
Zdjęcie to przedstawia mnie nad drugą połową pracy dyplomowej, nad częścią snycerską. Do uzyskania tytułu Instruktora Rzemiosła Artystycznego potrzeba wykazać się dwoma dużymi rzemieślniczymi pracami i pracą pisemną teoretyczną. Pisemna jest paskudna i nie mam ochoty o niej opowiadać. Praktyczną z haftu prezentuję tu na bieżąco, drugą (ambitnie) robię w drewnie.
A drewno to dłuższa historia. Ogólnie, to ja się takimi “męskimi” rzeczami niechętnie zajmuję. Ale z rzeźbą wyszło inaczej. Przez pierwszy semestr było fajowo- modelowaliśmy w glinie, wszystko było do naprawienia, doklejenia, błotko, zabawa i ogólnie szał. A potem mieliśmy się zabrać za rzecz trudniejszą, to jest zabawę w drewnie, gdzie jak już się raz ujmie, to, że tak powiem, kaplica.
Co oczywiste, na początek był wykład, bhp, ostrożnie dzieci z tymi ostrzami, z wiertarką też raczej trzeba na spokojnie itd. Podczas tego wykładu padło jedno zdanie, które przesądziło sprawę. “Czeladnika z rzeźby to tu mało kto robi, tu przecież same dziewczyny prawie są.” Rękawica rzucona, prawie, w twarz! No to nie ma zmiłuj, ostrzymy dłuta i lecimy. Dwie się tak zmotywowałyśmy, obie teraz w drewnie dyplomy dłubiemy. Mistrz tak na początku patrzył z politowaniem, jeszcze sobie dziewczynki odcisków nie porobiły, przejdzie im. Na kolejnym zjeździe patrzył z niedowierzaniem. Na trzecim z przepaści szafki z narzędziami wyłowił hebel z różową rączką ;) . I poleciało, bo motywacja na początek dała nam to, że naumiałyśmy się dobrze szykować sobie narzędzia, oglądać fakturę tych dech itd, a potem to już była zabawa kreatywna, więc nic nam obcego.
No i dyplom.  Wymyśliłam sobie, że wezmę coś zupełnie płaskiego, obraz, grafikę czy inne cuś, zrobię z tego formę bardziej trójwymiarową- płaskorzeźbę. Wybrałam sobie drzeworyt Skoczylasa “Zima w Kazimierzu”. Tak to wygląda:
 
Wyzwaniem są tu te przefajne układy płaszczyzn dachów, ale o to chodziło- chcę się naumieć wydobywania takich rzeczy. Format- A2. No i lecę. Ręce sobie prawie zamordowałam wybierając 3cm w głąb dechy w miejscu najdalszego planu. To dziwnie coś, co mam na dłoni na pierwszym zdjęciu, to domowej roboty ochraniacz na śródręcze- kilka płatków kosmetycznych przymocowanych taśmą izolacyjną. Brzmi dziwnie, ale działało. Drugiego dnia pracy było konieczne, by pracować. Dłuto, pracując bez pobijaka, prowadzę lewą dłonią na ostrzu, a popycham śródręczem prawej dłoni. Po paru godzinach boli jak cholera. Ale ochraniacz spełnił swoje zadanie.
Po jakiś 35-40 godzinach pracy decha wygląda o tak. Tzn, wygląda lepiej, jak się ją widzi w naturze, albo na lepszym zdjęciu- z braku sprzętu fotka jest z komórki, więc dużo psuje. Tak czy inaczej, jak patrzę, rosnę (w górę całe szczęście).
 
Oczywiście, duży fragment ma nadal tylko szkic powybierany dłutem kątowym, ale na wszystko będzie czas. Faktur jeszcze też nie ma. Będą, spokojnie. 

21:35

Darcie pierza

Darcie pierza

Utworzyła mi się grupa. Fajna grupa, już mi się podoba i praca z nią, i dalsze tej pracy perspektywy. Grupa będzie doskonalić szydełko, spotykając się raz w miesiącu. Będę albo ja sugerować tematy, tak, aby rozwijać sobie powolutku różne szydełkowe i okołoszydełkowe umiejętności. Albo, jak kto chce, pomagać w wykonaniu prac według własnego pomysłu. Pierwsze spotkanie zaszczyciły obecnością dwie Panie. Jedna robiła zadane przeze mnie papryki z wzoru niemieckojęzycznego, więc od razu ucząc się skrótów i oznaczeń ściegów po niemiecku. Druga z Pań robiła szydełkowe gwiazdki z własnego wzoru, który pomagałam odczytać. Wyszło nam z tego bardzo fajne, babskie spotkanie, z rozmowami przy pracy, dobrą kawą z Ram Pam Pam Pam…takie troszkę uwspółcześnione darcie pierza. Każda nad swoją robótką, każda w swoim tempie, pomagając sobie nawzajem, przyjemnie spędziłyśmy te 3 godzinki.
Ta grupa jest otwarta, można się do niej przyłączyć.
Kolejne spotkanie w maju. Informacje i zapisy pod adamska.michalina@gmail.com

21:34

Warzywo

Warzywo

Szydełko, spotkanie 2.
Temat wybrany przez uczestniczki, żeby to, co mają robić im się podobało, a nie tylko rozwijało technikę. No i, wiadomo, najpierw zadanie wykonuję ja, wszystkie podstępności i pułapki wzoru najpierw muszę przecież przetestować na sobie. Wzór z niemieckiej Anny, bo jeszcze przy okazji uczyłyśmy się czytać wzory po niemiecku. No, dobra, same warzywka z Anny, łodyżki już sobie wymyśliłam sama, bo mi się annowe nie widziały.
Oto i rekwizyty:

21:33

Offtop

Offtop

W przerwie między jednym a drugim listeczkiem- opaski dwie, wykonane jako rekwizyty na ostatnie warsztaty sutaszu. Śmiszne takie;)

21:31

Listeczki

Listeczki

Niewiele coś tu ostatnio pokazuję. Dość mocno skupiłam się na tym hafcie dyplomowym. Zanim go skończę, będę pewnie tylko co jakiś czas jakieś pierdółki robić, żeby zbyt nużąco nie było. Jak na razie, mam trochę zieleni na kubraczku, tak to wygląda:

21:31

Druzgocząca krytyka

Druzgocząca krytyka

Offtop w ramach chwilowego zastoju z dokumentacją prac. Podczas sesji zdjęciowej różniastych nazbieranych prac do portfolio Ruchomej Pracowni moje wiklinowe kwiatki zostały osądzone dość chyba nisko. Tak mi się przynajmniej zdaje. Ich przeznaczenie od początku było jasne- do gryzienia, tylko i wyłącznie, może do zabawy trochę, ale gryzienie…zgryźć, zniszczyć!
 A oto i szanowny krytyk przy pracy;).
Przecież każda uwaga musi być przeanalizowana, a nóż jest celna?
Copyright © 2016 2 prawe ręce i co z nimi dalej , Blogger