18:01

Sol jesienny

Sol jesienny
Ta włóczka rozłożyła mnie na łopatki. Sol Degrade, "szwajcarskie cudeńko". Gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy wprost nie mogłam się odkleić od śliczniutkiej paczuszki z kolorem 070. Potem przyszła chwila opanowania... nie teraz, mam co dziergać, najpierw skończę inne projekty... byłam dzielna do momentu, kiedy wpadłyśmy do sklepu we dwie z mamą. Kiedy pomacałyśmy moteczki ponownie już nie mogłam ich zostawić samych. Jak w "Małym Księciu"- kiedy już coś oswoisz, nie możesz go zostawić samego, bo sobie nie poradzi. Nie wiem, czy motki czułyby się bezradne beze mnie, ja bez nich owszem. 
Dziergało się to piorunem- mając smętne 2-3 godziny dziennie na robótkę wyprodukowałam bluzkę w dwa tygodnie. Motków przygarnęłam niecałe 5, druty chwyciłam 5 (albo 6, teraz nie pomnę, w każdym razie grubasy). Uwielbiam mój bawełniany sweterek. Przy całej niechęci do letnich włóczek. Może dlatego, że dziergany po mojemu- ścisło, wyszedł przyjemnie mięsisty i całkiem jesienny.




Copyright © 2016 2 prawe ręce i co z nimi dalej , Blogger