09:59

Wzory i próbki

Wzory i próbki
Notorycznie tak się dzieje, że prowadząc warsztaty różnych technik, zaczynam projekt, żeby pokazać wykonanie na swojej robótce, a potem tej robótki nie kończę. Kosmicznie się zawsze pilnuję, żeby nie zabierać prac uczestniczkom, nie robić nic za nie, jak najwięcej pokazać i nauczyć. Nawet, jeśli prace na koniec warsztatów nie są idealne (nikt nie debiutuje od razu cudami, zwyczajnie się nie da!), zawsze po wykonaniu czegoś samemu potrafimy więcej, niż tylko obejrzawszy, jak w instruktorskich dłoniach powstaje "nasza" praca. Skutkiem takiej polityki po każdych warsztatach mam rozpoczęte "coś", czego przeważnie nie skończyłam w ich trakcie. Biorę się ostatnio za siebie i mobilizuję do dokańczania tych próbek. 
Na pierwszy ogień: sutaszowa broszka, na której pokazałam, jak się obszywa kaboszon, potem jakiś jeden zawijasek, a potem to już dalej pracowałyśmy nad projektami uczestniczek i czasu nie było...


Oraz bransoleta decoupage, z którą udało mi się na warsztatach zrobić wyjątkowo dużo, bo tylko drugą  i kolejne warstwy lakieru nakładałam w domu. Za fotkę bransolety dziękuję Agacie, pamiętanie o aparacie na warsztaty zawsze było moją słabą stroną;)




11:21

Dagger Beads!

Dagger Beads!
Udoskonalając krok po kroku swój arsenał rzeczy "do frywolitki idealnych" poczyniłam kolejne odkrycie. Dagger Beads! Genialne wprost sopelki do podwieszenia pod kółeczkiem. Otworek do przeciągnięcia pikotka jest wystarczająco szeroki nawet żeby to zrobić szydełkiem 0,6; są w tym miejscu fajnie wąskie, więc ten pikotek wcale nie musi być strasznie długi... miodzio, powiadam;) Są dostatecznie długie i łagodnie rozszerzane, żeby bez większego kombinowania ładnie się ułożyć między kółeczkami. Do tego mają odpowiedni ciężar, żeby koralik się lekko kiwał przy poruszeniach głową, odbijał ładnie światło. 
Żeby nie być gołosłowną, parę próbek, co też sobie wymodziłam z tym cudem. Oczywiście w "moich" kolorkach. Zaopatrzyłam się w bogatą gamę kolorów, ale, jak zwykle, na pierwszy ogień poleciały czarne (jet), fioletowe (amethyst), i, na koniec, tak żeby się przemóc, w nie do końca oswojonej przeze mnie czerwieni (ruby). 


Z małych kółeczek jestem szczególnie dumna- wreszcie udało mi się złapać tę proporcję kółeczek frywolitkowych do kółka plastikowego, której poszukiwałam już zdecydowanie za długo.



17:44

Nowa kolekcja ;)

Nowa kolekcja ;)
W związku ze zbliżającym się Dniem Rękodzielnika w Wiosce Indiańskiej Tipi Town, poczyniłam pewne starania....
Odbyłam epicką wędrówkę po wrocławskich pasmanteriach, w poszukiwaniu jak najciekawszych dziecięcych guziczków na kolczyki wkrętki. Efekty są bardzo różne ;)
Już jako gotowe wkrętki (na srebrzonych biglach!) na Jarmarku dostępne będą guziki:

Romantyczne

Kwiatowe

Motoryzacyjne (dla chłopczycy?)

Oraz komiksowe.

I jeszcze informacja dodatkowa- podczas tej imprezy będziemy (MY, w sensie Ruchoma Pracownia) prowadziły permanentne warsztaty lalek białoruskich i finger knitting'u. W każdej chwili będzie można się do nas dosiąść, zakupić symboliczną cegiełkę na materiały i wykonać wymarzoną lalkę, lub nauczyć się robic na drutach, bez drutów ;).

13:49

O dodatkach

O dodatkach
Zrobiłam sobie zakupy...Koraliczki z Kuferka, dużo różnych zabawek z Kadoro...i śmigam kółeczka. Hurtem.


Natchnęło mnie do zastanawiania się nad dodatkami. Zwyczajne, typowe bigle mi się przy frywolitkowych kółeczkach zupełnie nie podobają. Są niefunkcjonalne- spadają. Ile razy już te moje brązowe kolczyki łapałam w locie... Bo to są ultralekkie kolczyki. Na dodatek te bigle szpecą. Miodowe kolczyki np. wyszły fajne (dorastam powoli do noszenia kolorów), tylko takie wykończenie je psuje.


Poczyniłam pewne próby z wkrętami. Łezkami z oczkiem. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Noszenie kolczyków na wkręcie wspominam jako element mojego gotycko- metalowego okresu w życiu. Nieźle (jak na ten styl) wyglądały jeden obok drugiego. Ale czy taki wkręt również do frywolitki pasuje?





13:14

Czeladnicze biscornu

Czeladnicze biscornu
Muszę się powoli oswajać z myślą, że we wrześniu trzeba będzie haftować. Troszkę mi się na etapie wykańczania pracy dyplomowej haft przejadł... Raczej w najbliższym czasie nie będę haftowała nic tak upierdliwego, ja tamten ogromny haft na wyjątkowo niewygodnym materiale. 
No, ale, we wrześniu podchodzę do egzaminu czeladniczego w zawodach snycerz i hafciarka. Hafciarka to mój ulubiony- bo nie ma "hafciarz". Mimo, że słowniki języka polskiego znają takie słowo, Izba Rzemieślnicza nie zna. Więc po całych szeregach pań adwokat, pań doktor, nadchodzi...Pan Hafciarka!
Ale ad rem...zabrałam się za haft, żeby nie wyjść z wprawy przed tym egzaminem. Na pierwszy ogień poszły krzyżyki. Igielnik biscornu, według wzoru z tego albumu.

Z uwag wykonawcy...zrobiłam sobie sama na tym projekcie poziom "hard". Zszywanie tego twora, kiedy były tu dwa bardzo różne w fakturze materiały, było gehenną. Tak sobie wymyśliłam, że ma być z tyłu miękka flanelka, nie kanwa...i to był zły pomysł. Układanie materiału było dużo cięższe, niż by było w przypadku kanwy. Drugie, to znów moje kombinatorstwo- z braku waty w domu wypchałam igielnik pakułami. Bo były i zalegały. Resztka waty po wypchaniu też by zalegała, a miejsca, jak zwykle na wszelkie przydasie, brak. Igielnik byłby dużo przyjemniejszy w dotyku, gdybym użyła waty. I pewnie mniej bym się motała w długimi "włosami" wyłażącymi przy zszywaniu. 

14:11

Dużo, dużo Toho

Dużo, dużo Toho
Skończyłam naszyjnik, nad którym z przerwami pracowałam parę tygodni!
100 gram zielonych i fioletowych Toho 11, 6 monochromatycznych sznurów, mocowanie na miedzianym łańcuszku.
Jak zdobędę manekin, albo dorwę jakiś współpracujący dekolt, będą zdjęcia na człowieku. Na razie tylko taka zajawka.




11:59

Zabawy we dwie ;)

Zabawy we dwie ;)
W ramach tego, że ostatnio dużo bywam na wsi, w domach rodzinnych, narodził się mały projekt wspólny, przeprowadzony w całości w pełnej współpracy z moją, równie craftową jak ja, mamą.  
Wyprodukowałyśmy kilka etui na telefon, bazując na zmagazynowanych w domu materiałach.
Z tego, co mi wiadomo, po moim wyjeździe mama szalała dalej, szyjąc jeszcze różne mini kosmetyczki do torebki i inne cuda.
Jak ją nawiedzę znów, to może i tych nowości zdjęcia się pojawią. Na razie same etui. Mniejsze, w kwiatki, na sam telefon, większe, brązowe, mieści ładnie również słuchawki i inne akcesoria.





12:14

Wkrętki

Wkrętki
Jako oderwanie od tych trudnych, czy czasochłonnych technik, którymi przeważnie się zajmuję, dziś zabawa na 15 minut. Szybkie kolczyki z dziecięcych guziczków.


Do tej zabawy potrzebujemy, oczywiście, guziczków dziecięcych, takich plastikowych, w kwiatuszki, zwierzątka, samochodziki czy inne ciuchcie. Oferta tych rzeczy jest przebogata. Aż się smutno robi, że jak ja byłam na etapie sweterka z guzikami w kwiatuszki, to nie było takich. Do tego jeszcze potrzebujemy bigli. Najlepsze są takie do kolczyka- wkręta, wklejane, ale dla osób bez przekłutych uszu również dostępna jest wersja biglami do klipsa, takimi, jak na zdjęciu.


Z narzędzi potrzebne nam będą obcinaczki, takie jak do wyrobu biżuterii, pilniczek (może być taki do paznokci), oraz klej. Ja wszystko kleję Magic'iem, tu nie zrobiłam wyjątku.


Pierwszym krokiem będzie obcięcie stopek (uszek) od guzików. Ważne, żeby to zrobić możliwie blisko samego guzika.
Po odcięciu stopki rozkładamy guziki. Obcięte przez nas uszko trzymało razem poszczególne elementy guzika, dlatego teraz musimy go rozłożyć i skleić poszczególne warstwy. Uwaga na nadmiar kleju! Jeśli będzie go za wiele, wypłynie wszystkimi otworkami i zapaskudzi nam kolczyki.

Kiedy już mamy guzik zabezpieczony przed rozpadnięciem się, obracamy go na lewą stronę, sprawdzamy palcem, czy miejsce po obciętej stopce jest gładkie. Jeśli czujemy pod palcami zadziory, albo cała resztka uszka trochę odstaje ponad poziom guzika, ścieramy ją pilniczkiem. 

Kolejny etap, to już doklejanie bigli. Należy dobrze rozważyć, w którym miejscu chcemy dokleić wkręt. W przypadku kwiatków pytanie nie było trudne, najlepiej wyglądały gdy był na środku, ale np., przy szerokim motywie, autku czy lokomotywie, należy uważać, żeby kolczyk po założeniu nie opierał się o policzek, dobrze przemyśleć lokalizację bigla. Przyklejamy używając dość dużo kleju, tak, aby zatopić w nim końcówki.


Kiedy klej wyschnie (kiedy będzie przezroczysty) dobieramy baranki. I kolczyki gotowe! Można nosić ;)


Copyright © 2016 2 prawe ręce i co z nimi dalej , Blogger