Znów się bawię w biżuterię na temat. Tym razem podróżniczo- temat Ukraina. Moje skojarzenie kolorystyczne jest jedno, jedyne, oczywiste. Czarne i czerwone, jak karpacki haft krzyżykowy. Jak wzorki na soroczkach, te najstarsze, w dwóch kolorach. Wzorki nie są bez znaczenia- kolory tu symbolizują wiele, ich proporcje- jeszcze więcej. Haftując koszulę (czy cokolwiek innego) zdobiąc ją, należało najpierw zastanowić się, czego się życzy osobie, która ma to nosić. Jeśli szczęścia takiego nienamacalnego, w emocjach, relacjach itd, to wzór musiał być bardzo czerwony. Jeśli damy dużo czarnego- to idziemy w te bardziej namacalne szczęścia- jedzonko, domek, pieniążki itd.... Tak z haftem. Przy hafcie łatwo jest, w estetycznie akceptowalny sposób, zrównoważyć te kolory. Przy frywolitkowych kolczykach, musiałam uczynić pewne rozróżnienie. Bo z czego konstrukcja, w co ozdobą? Kompromis wygląda tak- skonstruowałam na czerni. Ale ozdobiłam soczystym czerwonym, w wielu różnych miejscach, na wiele sposobów. Często te czerwone koraliki wspierają czarną konstrukcję- te na pikotkach między kółeczkami pomagają kolczykom trzymać formę. Nie trzymałyby się tak dobrze, bez tych czerwonych dodatków;)
Czy tak jest dobrze?
Moja droga,
OdpowiedzUsuńJest bardzo dobrze!