W związku z tym, że na dzisiejszy wieczór jest bezapelacyjnie zaplanowane ukończenie pleców w moim kubraczku dyplomowym, postanowiłam zrobić mały wstęp haftotematyczny. Wykopałam haftowane przez siebie torby ekologiczne. Kiedyś produkowałam tego sporo-haftowałam na płóciennej torbie, wszywałam flak do środka, kieszonki i wychodziła z tego taka letnia akurat torba do biegania. Wzorki oczywiście inspirowane mniej lub bardziej ludowo, albo, jak moja ulubiona, secesją. Torby na zdjęciach są już niestety nie pierwszej młodości- zawsze to była sztuka użytkowa z grubaśnym podkreśleniem aspektu “użytkowa”, to się i trochę zużyły

A ono i moja ulubiona (więc również najbardziej zakatowana ciągłym użytkowaniem) torba lekko secesyjnie haftowana:
I ludowizny, takie trochę przewariowane- te róże powinny zdecydowanie być czerwone, ale torba pochodzi z mojego okresu buntu na czerwień 

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz