Historia jest taka- już od dawna chciało mi się długaśnego swetra, takiego za pupę. Miałam również sporą ochotę na tę włóczkę, na Gotlandsk Pelsuld Filcolany. Impuls, aby ten konkretnie wymarzony projekt wrzucić na warsztat był składnikiem trzecim- norweskie legginsy. Moda jest ostatnio bardzo wobec mnie łaskawa, moje ukochane etno rządzi. Nabyłam więc legginsy i komisyjnie dobrałam w e-dziewiarce włóczkę w kolorku do nich pasującym. Z tych, które, jak ja twierdzę, masują, według reszty świata nawet nie gryzą, a przeżuwają. Fakt, tunikę czuję na sobie przez bluzkę i legginsy. Cudownie wprost ;).
Włóczka przerabia się nader przyjemnie, jest szorstka, ale cudownie ciepła. No i jest wydajna, aż miło- niecałe 3 motki wystarczyły.
Tunika w formie jest prościusieńka- chciałam, żeby nie była tak do końca blisko ciała, jest nieco luźna, robiona raglanem od góry, z plisami ryżem i kwadratowym guzikiem na ramieniu. Wszystkich tych detali niestety jeszcze na zdjęciach nie uświadczycie- porobił mi je dziś na spacerze mój osobisty mężczyzna, który bardzo wyraźnie bardziej kocha mnie, niż dzianiny na mnie, szczególnie jak gryzą przy dotknięciu. Fotki więc pokazują bardziej jak hasam po parku w swetrze, niż sam sweter. Spokojnie, detale i piękny melanżowy kolor udokumentuję jakoś później i pokażę. Bo też efekt cieszy mnie na tyle, że aż się chce opowiadać.
Jest nawet nikła nadzieja, że mężczyzna zapragnie częściej robić zdjęcia i rosnąca góra dzianin do obfotografowania jakoś się rozpracuje, więc może będzie się tu więcej działo.
Świetna tunika!!!
OdpowiedzUsuńNo właśnie! pozostawiasz nas z nienasyceniem wielkim: ani plisy, ani guzika...
OdpowiedzUsuńCzekamy zatem niecierpliwie!
Forma prosta, ale kompleksowo i uwodzicielsko Cię opina.
pozdrwiam
n
Wspaniała tunika :-) Dobrze dobrałyście kolor do leginsów - razem wyglądają doskonale :-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo ładnie wyszła, taka niby prosta, ale jednak przyciąga wzrok :) Super!
OdpowiedzUsuń