Dostrzegam u siebie różne fazy kolorystyczne. Była, jest i będzie faza czerni z czernią, odwieczny bumerang. Ale są i dwie fazy skrajne- dziko kolorowa, kiedy noszę mocne nasycone barwy, oraz faza maskujących szaro-burości. W fazie kolorowej mam tez masę natchnienia do kombinowania z makijażem i fryzurami. Aktualnie przeżywam apogeum fazy szarej. Czyli jestem bura, nieumalowana i w porywach zaplatam warkoczyk. Idealnie trafiwszy w trend Agata sprezentowała mi trochę jasnej tweedowej 100% wełny, którą uzupełniłam nieco ciemniejszą Lana Grossą z domieszką czegoś mniej gryzącego i tak powstał komplet zimowy pod ukochany zielony płaszcz. Czapka jest mixem kilku wzorów (jest z tej Lany, uwielbiam gryzące dzianiny, ale nie aż tak, żeby dać radę z czapką z czystej wełny), chusta to szalona improwizacja z dwóch gatunków. Brzeg chusty ma ściśle tajne pomponiki na brzegu, ale są chyba nieśmiałe- coś skopałam i podwijają się do góry, tak, że tylko ja wiem o ich istnieniu.
Zdjęcia (też zrobione z pomocą Agaty) ukazują, jak idealnie wtapiam się w tym zestawie w szarość tego dziwnego czasu, kiedy to już nie jesień, ale jeszcze nie zima.
A przy tych to nawet trochę słońce wyszło.
Zapraszam Cię na majówkę do Dalkowa. Być może nie będzie to majówka w maju;) Może będzie to majówka czerwcowa. O szczegółach dam znać po sąsiedzku odpowiednio wcześniej. Świetny kamuflaż jesienny;) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń