10:35

Aldina, czyli o wstąpieniu do drużyny Robin Hooda

Ta dzianina naczekała się na pokazanie światu. Parę miesięcy temu dostałam prezent, który niepomiernie mnie uszczęśliwił- 3 książki z wzorami Louisy Harding. Oszalałam. Zdjęcia w tych książkach są genialne- stylizacje trochę jak z mojej ukochanej literatury fantastycznej, genialne rzeczy porobione na głowach modelek, las na zdjęciach taki, że nic tylko wsiadać na jednorożca i wozić się...no i te dzianiny, idealnie wpasowane w ten styl. Odkrywszy, że mam w swoich zapasach 10 motków Grace tego samego producenta, zabrałam się do tworzenia "wdzianka dla członkini drużyny Robin Hooda" (albo "wesołej kompanii" tegoż?Pewnie co przekład, to inna nazwa). 


Wzór to Aldina z książki "Oriele". Robiąc z włóczki nieco grubszej, niż zalecana przez projektanta, zabrałam się za rozmiar XS (bardzo nie mój), i, jak widać, wymierzyłam całkiem trafnie. Poszło mi 9 motków Grace na tunikę i kołnierz. Na jakich drutach to robiłam....zabijcie, nie pamiętam. Wzór przypasował mi bardzo, czego niestety nie mogę powiedzieć o włóczce. Ja rozumiem, na etykiecie jest uczciwie napisane, że to jest "precious fiber"- jedwab pół na pół z wełną merino, oraz, że to będzie wspaniale delikatne, ale litości! Precious nie precious, to chyba lekkie przegięcie, kiedy jeszcze nie zdążyłam dokończyć fragmentu (a wyjątkowo robiłam bez przerw na inne robótki), a nitka zwisająca w miejscu nabrania oczek wyglądała jak wiekowe swetrzysko po czterdziestym praniu!! Ok, to jest delikatny skład, ale żeby jeszcze w trakcie pracy się niszczyło? No i rekord świata- 9 supełków w jednym motku. To rekord, ale pozostałe nie miały dużo mniej. Wniosek jest jeden- trzeba sobie taką tuniczkę oddelegować na specjalne okazje, radośnie korzystać z wzorów, bo są wspaniałe, ale i starannie dobierać do nich inne włóczki. Może ekipa Louisy powinna zająć się ogólnie projektowaniem, może stylizacjami, a wyrób włóczki zostawić tym, którzy się na tym znają? Bo wzorom z "Oriele" nie przepuszczę tak łatwo. Za bardzo folgują różnym moim tęsknotom.


I listki! Ja wiem, listki w dzianinie są mocno już przeżartym motywem, ale nie mam zamiaru ciszyć się nimi mniej z tego powodu.




Poza wszystkim, muszę się pochwalić swoim bohaterstwem- te zdjęcia są robione w lipcu. Wszyscy chyba pamiętamy, jakich wspaniałych wrażeń temperaturowych dostarczył nam lipiec. Taka byłam dzielna! Żeby mi jeszcze publikowanie tego tak szło...

4 komentarze:

  1. Bardzo korzystna! W swej osobliwości. Nie poznałam jej w komplecie ze sznurkiem i pelerynką. Odlotowe!
    [dekolt wydawał mi się inny?]
    pozdrawiam
    n

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykończenie dekoltu uporczywie chowa się pod spód, kiedy nie jest wypełnione człowiekiem, może dlatego? Dzięki :)

      Usuń
  2. Wspaniałe wdzianko :-) Wyglądasz dokładnie, jak z legendy o Robin Hoodzie - bardzo mi się to podoba :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 2 prawe ręce i co z nimi dalej , Blogger