22:11

Wernisaż


Kończąc już biadolenie, czas na krótką refleksję o wystawie dyplomowej.
Otóż miałam zaszczyt współtworzyć tą wystawę. I powiem wam, masakra. Sala wcale nie wielka. Prace ponad 20 osób, wszyscy chcą mieć jak najwięcej swoich prac wystawionych. I dyplomy… strasznymi się, jako grupa, okazaliśmy megalomaniakami- ogromne te formy na dyplom wyszły! I połowa jeszcze nie była dokończona, kiedy składałyśmy wystawę, więc i z tym było ciężko- bo jak tu wyczuć końcowy efekt? No, ale obeszło się bez rozlewu krwi. I mogę teraz na spokojnie trochę pokazać, trochę opowiedzieć o tej wystawie.
Wysepka dyplomów na środku wystawy-  na pierwszym planie (a jakże!) kubraczek, płaskorzeźba Stacha, również jego roboty wiatrak (a wiatrak jest ze wszystkimi bajerami, kręci się cały, nie tylko skrzydła), torba haftowana po karpacku. I, oczywiście, fragment tzw ściany płaczu- tej z tkaninami. Legenda powoli powstaje, że gdybyśmy tych posłów, co nam zabrali tytuł, posadzili do projektowania kilimu, szybko by nam nasze kwalifikacje oddali, oj szybko.
I wyspa z drugiej strony, widać moją dechę, tę fajną haftowaną torbę, ale i ścianę koronkowo hafcianą z pracami zaliczeniowymi. Selekcja tego, co na ścianę, a co nie, była tu wyjątkowo bolesna.
I przechodzimy do co ciekawszych dyplomów. Bo gdybym miała wrzucać  wszystko godne pokazania, to chyba bym musiała wszystkie…a to bez sensu, katalog będzie.
Kupalinka- marionetka Darii. Jeden w nielicznych dyplomów łączonych, z dwu technik. Tu mamy formę użytkową w drewnie- samą marionetkę, krzyżak do animacji, łapki, nóżki itd, oraz haft karpacki- huculskie wdzianko na tę panią.
Beznadziejnie skadrowana fotka się trafiła, ale oto i Matkowy warsztat tkacki. Pełnowymiarowe krosno, sprawne i gotowe do działania. Wykonane jakoś ekstremalnie, chyba w trakcie ostatniego tygodnia przed obroną, ale z idealnym wyczuciem czasu- naciągać je skończyli krótko przed wernisażem. 
I gratka dla frywolitkowej ekipy- panel z całej wielkiej formy ściennej, autorstwa Marty. Duża, ładna frywolita, fajnie grająca z elementami wiklinowymi i gobelinem, których całości jeszcze nie pokażę- poczekam aż autorka się pochwali, wtedy doedytuję tu link.
Edit: obiecane linki 
No i element powszechny i chyba nieodzowny- burak na wystawie. Wsiowy, niedomyty, ale zjadliwy. Cóż, chyba bez tego się nie da;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 2 prawe ręce i co z nimi dalej , Blogger