21:19

Po sutaszu


Siedzę sobie, nawijam kordonki na czółenka. 10 sztuk mam do nawinięcia, jutro grupa przeogromna na frywolitkę, to i czasu na refleksje sporo. Haft chaczowski patrzy na mnie z wyrzutem. Specjalnie tak leży, żeby patrzał… Ale, ale, ad rem, refleksje moje. Po sutaszowe. Bo prowadziłam sutasz.
Refleksja po warsztatowa jest jeszcze dodatkowo wysnuta dookoła tematu posta “plagiat”. Na warsztatach wzorem, który proponowałam do wykonania, była moja broszka- listek, ta plagiatowa. I, mimo, że się nie upierałam, wszyscy teoretycznie zaczęli od listka. I wcale daleko dalej ode mnie nie doszli w tym kopiowaniu. Na 10 osób listki powstały chyba 3, w porywach do 4. Reszta, jak im się sznurki ułożyły, tak sobie je układała, tworzyła nowe wzory, nowe proporcje, wariacje. Ja tylko szczegółów technicznych pilnowałam. Aż patrzeć było miło! Bo listki zrobiły tylko osoby, które listki chciały. I wszyscy w swoich kolorach, po swojemu korale podobierane. Strasznie fajnie kreatywna grupa się zebrała.
I z tego wszystkiego jakieś wnioski…cholera, wychodzi, że takie zrobienie czegoś, a sutaszu szczególnie, według czyjegoś wzoru to nie taka prosta sprawa jest!  Albo prost przeciwnie- za prosta. Do tego stopnia, że wszelka kreatywność mniej lub bardziej świadomie się przed tym wzbrania. Bo nie może to wynikać z braku umiejętności- dziś widziałam, jak Towarzystwo (bo wyjątkowo nie same Panie), przy pierwszym kontakcie nawet z materiałem, projektowało samo. No, z pomocą techniczną, ale to przecież niewiele zmienia, nic na warsztatach z zasady nie robię za uczestników. No, poza tym nawijaniem czółenek, ale to z oszczędności czasu, kłębek jeden, czółenek 10, nie będą czekać z nauką. Ale tylko to. Tylko jak to tak wygląda, z tym plagiatem, nie z czółenkami, to skąd morze goryczy okradzionych z wzorów, które leje się z forów i blogów? Nawet, jak kradzież tak boli, kradniemy mimo to? Smutne, jak tak. Ale po tych warsztatach nawet to mi nastroju tak łatwo nie skiepści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 2 prawe ręce i co z nimi dalej , Blogger