Baby cables and the big ones too był jednym z pierwszych wzorów, które dodałam do ulubionych po założeniu konta na Ravelry. Sweterek swoją drogą, ale zauroczyła mnie nazwa "małe warkoczyki i takie duże też". Wdzięczne. Wzór był sobie w moich ulubionych, czasem go oglądałam, ale generalnie nic z tego nie wynikało. Żadnego wow przez ponad rok.
Aż, stereotypowo po babsku, zzieleniałam z zazdrości. Moja e-dziewiarkowa koleżanka zrobiła sobie taki sweterek. Na dodatek z włóczki, na którą po dwóch projektach ciągle miałam ochotę. Pracuj spokojnie, kiedy za każdym razem, gdy do mnie coś mówiła, patrzyłam na nią i na ten sweter i następowało WOW. Jak on na niej bosko wyglądał (i zapewne, wygląda, tylko ja rzadziej mam okazję oglądać)! Jak można się było oprzeć wzorowi, kiedy x godzin dziennie patrzyłam, jak on fantastycznie wygląda na modelce? Nie dało się.
Mój Baby Cables powstał z Felicity Alize, wydziergałam go na mniejszych drutach niż we wzorze- 3 mm. Poszło ciut więcej niż 3 motki. Swoim sposobem, na wyczucie uznałam, że mniejsze druty i większy rozmiar będą ok. Z tym się nie przeliczyłam, ale dzierganie było nieco irytujące. Odkąd przesiadłam się na super wygodne druty (Addi Click, które wielbię i wychwalam), to powrót na KP bolał. One się odkręcają! Co chwilę! Jeszcze niedawno mi to kompletnie nie przeszkadzało, ale podziergawszy na drutach bez tego problemu rozleniwiłam się i odkręcania stolerować nie mogę. Ukochane moje Clicki nie mają rozmiarów poniżej 3,5, więc nie bardzo było w czym przebierać.
Sama Felicita okazała się perełką. Tureckie włóczki z akrylem raczej omijam szerokim łukiem. Im szerszym tym lepiej. Jednak dziergać się chciało, a że był niż budżetowy, trzeba było obniżyć wymagania. Tą włóczką nie rozczarowałam się, jak na swoją grupę składowo-cenową jest to produkt wyjątkowy. Całkiem nieźle się układa, w dotyku jest przyjemna (nie ciekawa, jak lubię, ale przyjemna, to wystarczy). Bardzo polecam, kiedy łapki "świerzbią", a nie można sobie pozwolić na nic bardziej smakowitego ;)
Zdjęcia zrobiły mi moje dziewczyny z Ruchomej Pracowni- aby ciągle podtrzymywać aktualność nazwy zrobiłyśmy sobie weekendowy wypad do Szklarskiej. Planowałyśmy, ze połazimy po górach w ostatni pewnie weekend bez śniegu...wyszło, że to był tamten poprzedni ;)